poniedziałek, 2 grudnia 2013

Jak żona piłkarza - Kalendarz WhiteWater 2014



Stawka już ustalona, kalendarz  WhiteWater 2014 leży na pokerowym stole i pachnie.  Jak żona piłkarza. Żeby poczuć jego zapach i gładkość papieru trzeba zapłacić  "co łaska", ale nie mniej niż 50pln. Gramy "no limits".




Żeby poczuć się jak przy pokerowym stoliku w Monte Carlo i zostać szczęśliwym posiadaczem nowego wydawnictwa trzeba wziąć udział  tej aukcji  http://fath-calendar.appspot.com/  (zeszłoroczne hasła pozostają ważne, dla zapominalskich działa link "Zapomniałem hasła") i sięgnąć do kieszeni. Karciane  "Sprawdzam" zabrzmi 16 grudnia o godz. 00:00, a więc kalendarz powinien znaleźć się pod choinką najpóźniej w Wigilię. W tym roku w kalendarzu mały bonus: jeśli nie macie pomysłu gdzie jechać na kajaki, wystarczy rzucić okiem na dany miesiąc i zobaczyć co poleca FatH.

Jak co roku koszt wydania, druku i wysyłki  pokrywają FatH & Przyjaciele a każda złotówka, którą dostaniemy zostanie przekazana na pomoc Hubertowi . Kalendarz otrzyma 35 najwyżej licytujących a jeśli chętnych będzie więcej dodatkowych 5 sztuk rozlosujemy pomiędzy "Lucky Loosers" ale i oni będą musieli wpłacić zadeklarowane kwoty.

Aukcja rusza 3 grudnia, o świcie.

Hubert  Hajduk to 3,5 latek, u którego we wrześniu tego roku zdiagnozowano nowotwór w okolicach kręgosłupa.  Jedyną szansą na poprawę zdrowia była bardzo ciężka i ryzykowna operacja mająca na celu usunięcie guza uciskającego rdzeń kręgowy. Operacja powiodła się, ale w znaczący sposób upośledziła możliwości ruchowe Huberta. W konsekwencji czeka go długa i kosztowna rehabilitacja.  Więcej o walce Huberta pod linkiem https://www.facebook.com/irminamail


Sprawozdanie i kopia przelewu dostępne będą do 15 stycznia 2014.

Poniżej poszczególne miesiące kalendarza:















środa, 27 listopada 2013

Plan wykonany - Kalendarz WW 2014

Plan na ten rok z rzeczy ważnych zakładał: uczynienie dwóch ojców pojedynczych podwójnymi, pasowanie jednego pozoranta  na OJ, kolejne wydanie kajakowego kalendarza oraz zlicytowanie go na szczytny cel. Pozostałe drobnostki planu dają opisać się rzymskimi liczebnikami przy nazwach rzek, godzinami, minutami sekundami przy dystansach biegów i nie warto o nich dziś wspominać. Wygląda na to ze zrealizowaliśmy go w 100%.

Licytacja kalendarza już za kilka dni.



piątek, 18 października 2013

Z wędziskiem za pan brat

Początkiem sierpnia, po amatorskich zawodach kajak polo w Drzewicy, kilku Ojców, Ojców Pozorantów, oraz jeden Ojciec (jeszcze wtedy) Jednokrotny, ruszyło na coroczną wycieczkę do Norwegii na ryby. Sprzęt wędkarski został zakupiony na miejscu.


Ryby nie brały tak dobrze,  jak zakładano, więc z nudów zabrano się za alternatywną rozrywkę - Piwo.
Gdy to również zaczęło się uczestnikom nudzić, padła decyzja o odkurzeniu kajaków... W tzw. międzyczasie były też inne napoje wyskokowe, w końcu to polskie wakacje za granicą!
Przed każdym pływaniem brodaty OP rodem z Warszawy, częstował  wszystkich płynem na porost mięśni.. Owy "kakau", był mieszaniną wody i proszku o smaku czekoladowym, a jego nazwa Mutant Mass zachęcała do spożywania go w dużych ilościach.



Pływanie przebiegało sprawnie, bez spektakularnych kabin... Za to bez przygód.

Przepłynięte zostały:

  • Sjoa: Ridderspranget
  • Skjerva: Upper Upper (noszenia 3razy tyle co na Gimbach, ale absolutnie warto! i do tego tundra w koło!)
  • Jori: Upper
  • Sogndalsaelva: Lower, gdzie trzeba wrócić ze względu na Triple Drop - łącznie ponad 24m (oczywiście popłynięte:) i mnóstwo innych atrakcji;
  • Raundalselvi: Train Station Section.

Był też dzień boofowy na Ottcie i tunel na Myrkdalselvie.





Wyjazd super, jednak za rok znowu samolotem.

Peace & love
Ojciec Pozorant

czwartek, 3 października 2013

Każdy ma swój Sick-line

W miniony weekend zawodnicy z całego świata kierowali się do Tyrolu na treningi przed Sick-line. W tym czasie, tuż przed niedzielnym brzaskiem, OiS wraz z MiS udali się na poranną akcję, tym razem przed wschodem słońca, zakończoną zmianą statusu tychże na OJ♀ i MJ♀. 




Zdrowie małej zostało zagwarantowane poniedziałkowym spotkaniem w macierzy, okupionym wtorkowym bólem głowy, który jednak nie przeszkodził w dotarciu do miejsca przeznaczenia.



czwartek, 19 września 2013

Zmiana ramówki, Post Scriptum by S2 ♀

A kiedy nadejdzie deszcz
Nad zadymioną Małopolskę
Ruszą nad wodę Ojcowie
polietylenowym wojskiem

Nad brzegiem staną i nocą
Wiosłami w kamienie łomocąc
Zanim do snu złożą skroń
Zaryczy różowy koń: Wiosła w dłoń!

Na zawsze kiedy pada deszcz
niech zapamięta każdy leszcz
ze i po Ciebie z bożą pomocą
nocą do drzwi załomocą
W mokrej robocie biegli
Chirurdzy pegli.









środa, 18 września 2013

Zmiana ramówki





W związku ze spadkiem oglądalności odcinek pilot nowego serialu pt. „Chirurdzy pegla” został nadany w paśmie wieczorno-nocnym zamiast w stałym  terminie audycji śniadaniowej.  Niski budżet produkcji  zaowocował odcięciem nam nawet dziennego światła ale reżyser był na to świetnie przygotowany. 



Fabuła  „Chirurgów Pegla ” oparta znanym schemacie nie pozostawia wiele miejsca dla wyobraźni. Tytułowi Chirurdzy niczym sztab NATO precyzyjnie uderzają w miejsca szczytowania wodowskazów niezależnie od temperatury czy pory dnia lub nocy... Niestety większość gwiazd odmówiła występu tłumacząc się zobowiązaniami zawodowymi  i w obrazie wystąpili jedynie OJ  i  OP, a miejscem akcji była popularna, zwłaszcza na wiosnę „Banditka”.




piątek, 9 sierpnia 2013

Najcieplejszy dzień w roku

To był podobno najcieplejszy dzień w roku, temperatura nie pozostała bez wpływu na przepływ prądu między neuronami ojców, którzy akurat nie chłodzą się w Norwegii. Spowodowało to zachowania dziwne, niektórzy mówią że ocierające się o patologię.





 









 













A może poprostu wzieliśmy sobie do serca część artykułu z sierpnia 1999 powołującego się na  guru Kena Whitinga, którego filmy każdy z nas puszcza dzieciom zamiast Reksia: "[...] Whiting advises boaters not to spend too much time on whiz-bang rescue techniques like Z-Drags and rope traverse setups, but to concentrate  instead on some really basic, hands-on experience. 'Paddlers should swim in moving water with their gear on. [...]' That kind of basic practice adds immeasurably to  the development of safety judgment.  'How often do we actually jump in a river and feel the power of even moderate current? How often do we really practice throwing and catching a rescue rope?' Whiting asks. [...]"

http://www.canoekayak.com/vault/whygreatpaddlersdie/

FatH!

piątek, 2 sierpnia 2013

Lody w Tyrolu

W ostatnich dniach lipca, Konik znudzony brakiem odpowiedniej ilości wody w lokalnym wodopoju, postanowił wybrać się na wycieczkę tam, gdzie na jej braki nie wolno narzekać. Chwilowy niepokój zasiany kilka dni przed wycieczką informacjami, że w Tyrolu wody albo nie ma, albo wylewa się z korytka, został uspokojony szybkim rzutem oka na aplikację Kayak Gauges. W piątkowy wieczór, mieszanina Ojców, Ojców Pretendentów, OiS, OSB i Ptasi-Konika wyruszyła w trasę.

Wycieczka rozpoczęła się wizytą nad Melachem, począwszy od Gries, poprzez szybki postój nad kamienistym i szybko płynącym korytem w Sellrain, a kończąc kilka kilometrów dalej. W sumie 600 m zbiegu w dół na 11 km długości.

Po zaspokojeniu pierwszego pragnienia Konik postanowił wybrać się na lody w okolice Innsbrucka. Okazało się, że ciężarówka "Family Frost" przyjeżdża w okolice Ruetzbachu późnym wieczorem, co też zostało skrzętnie wykorzystane. Radości Konika nie zakłóciła nawet awantura z lokalnym koniuszym, twierdzącym że w okolicach elektrowni nie wolno ani parkować ani nawet skakać przez ogrodzenie.

Ruetzschlucht
Klotzkatarakt

Już częściowo zaspokojony, Konik postanowił jechać bardziej na zachód, próbując nieco bardziej wyrafinowanych smaków na Pitzbachu, pamiętając aby lody z Pitztal jeść rano, zanim się zbytnio roztopią (roztopione robią się dość ciężkostrawne), oraz wypoczywając wieczorem nad Rosanną.











Kitzgartenschlucht
Ritzenried

Na koniec, już mocno zmęczony, w drodze powrotnej Konik zatrzymał się popluskać w okolicach Lofer.

Ihaaaaa

Trójkombinacja