piątek, 2 sierpnia 2013

Lody w Tyrolu

W ostatnich dniach lipca, Konik znudzony brakiem odpowiedniej ilości wody w lokalnym wodopoju, postanowił wybrać się na wycieczkę tam, gdzie na jej braki nie wolno narzekać. Chwilowy niepokój zasiany kilka dni przed wycieczką informacjami, że w Tyrolu wody albo nie ma, albo wylewa się z korytka, został uspokojony szybkim rzutem oka na aplikację Kayak Gauges. W piątkowy wieczór, mieszanina Ojców, Ojców Pretendentów, OiS, OSB i Ptasi-Konika wyruszyła w trasę.

Wycieczka rozpoczęła się wizytą nad Melachem, począwszy od Gries, poprzez szybki postój nad kamienistym i szybko płynącym korytem w Sellrain, a kończąc kilka kilometrów dalej. W sumie 600 m zbiegu w dół na 11 km długości.

Po zaspokojeniu pierwszego pragnienia Konik postanowił wybrać się na lody w okolice Innsbrucka. Okazało się, że ciężarówka "Family Frost" przyjeżdża w okolice Ruetzbachu późnym wieczorem, co też zostało skrzętnie wykorzystane. Radości Konika nie zakłóciła nawet awantura z lokalnym koniuszym, twierdzącym że w okolicach elektrowni nie wolno ani parkować ani nawet skakać przez ogrodzenie.

Ruetzschlucht
Klotzkatarakt

Już częściowo zaspokojony, Konik postanowił jechać bardziej na zachód, próbując nieco bardziej wyrafinowanych smaków na Pitzbachu, pamiętając aby lody z Pitztal jeść rano, zanim się zbytnio roztopią (roztopione robią się dość ciężkostrawne), oraz wypoczywając wieczorem nad Rosanną.











Kitzgartenschlucht
Ritzenried

Na koniec, już mocno zmęczony, w drodze powrotnej Konik zatrzymał się popluskać w okolicach Lofer.

Ihaaaaa

Trójkombinacja





1 komentarz:

  1. Trzy pytania, Topik:

    1. Cos Ty palil?
    2. Dlaczego nie poczestowales?
    3. Gdzie to mozna kupic?

    -Agrest B^)

    OdpowiedzUsuń