wtorek, 4 stycznia 2011

Ciąg dalszy.........




Drugim etapem pożegnania starego roku był krakowski Bieg Sylwestrowy na 10km. Na starcie stanęli niestety jedynie Ojciec Jednokrotny i Wuj Przyszywany, który jednakże dzielnie bierze udział w porannych akcjach kajakowych i biegowych. Już sama rejestracja była pełna emocji, numery , chipy oświadczenia, potem było już tylko lepiej. Trąbka w wieży Mariackiej i start ! Wuj Przyszywany nadał tempo stwierdzając że trzeba się przebić na czoło,  pierwszy kilometr w tempie 3:20.Gdyby tak było dalej pudło murowane. Niestety okazało się że metoda treningowa „przez zaniechanie” nie pozwala na utrzymanie tego tempa. Pulsometr Wuja szybko sprowadził nas obu na Ziemię, a  dokładnie na trasę biegu. Po około 5 km Wuj Przyszywany oddalił się  nieznacznie od ojca i tak już pozostało do końca (ok. 20sekund).
Piękny finisz Wuja niestety pozostał niezauważony i pomimo pozornego zwycięstwa na linii mety klasyfikacja pokazała co innego. A może to pot zalewał Wujowi oczy….a może widoczny na jednej z fotek Jerzy C. szybciej zeskanował chipa za linią mety J

Czasy około( tuz poniżej i tuz powyżej) 47min . (czyli miejsca 105,110 w generalce  i 31,35 w swojej kategorii wiekowej czyli jeszcze M-30)doskonale odzwierciedlają uznaną za najlepszą i wspominaną już tu metodę treningową „przez zaniechanie”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz