sobota, 18 grudnia 2010

czwartek, 9 grudnia 2010

KLENDARZ KAJAKOWY WHITE WATER 2011 - MACHINA RUSZYŁA

Oficjalnie ogłaszamy rozpoczęcie licytacji KALENDARZA WHITE WATER 2011!!!
Na wylicytowanie czeka 30 kalendarzy kajakowych (A3, kolor), oraz w razie dużego 
zainteresowania 5 dodatkowych , które zostaną rozlosowane pomiędzy "Lucky loosers"
czyli osobami którym nie udało się zdobyć kalendarza podczas licytacji. Każda otrzymana 
złotówka będzie przeznaczona na pomoc dla Oli Lisowskiej.

Poniżej przedstawiamy poszczególne miesiące kalendarza i zapraszamy do licytacji !!!















Pozdrawiamy - ekipa FATH !!!

niedziela, 5 grudnia 2010

KALENDARZ WHITE WATER 2011



FatH pomoże ?

Wielu z nas narzeka że oprócz zagranicznych wydawnictw kajakarz górski nie ma w zasadzie żadnego wyboru w zakresie kalendarza na ścianę. Postanowiliśmy to zmienić a przy okazji pomóc tym którzy tego najbardziej potrzebują. Do spółki z Fjordem Nansenem postanowiliśmy na własny koszt wydrukować i sprzedać kilkadziesiąt kalendarzy tym którzy zaoferują za nie najwyższą cenę. Cały dochód, a wiec każda złotówka jaką za nie dostaniemy trafi do potrzebujących poszkodowanych w powodzi lub na zbierających na terapię. Dokładny cel akcji określimy zanim zaczniemy licytację.

Kalendarz jest w zasadzie gotowy: A3, kolor, i 14 fotek z miejsc znanych lepiej lub gorzej. Tessin  i jego perły, polski Spisz, dolina Rhone w szwajcarskim Wallis ,czy rzadko odwiedzane dopływy Dory Baltea. Kalendarz ma oczywiście oznaczone godziny wschodów słońca, co jest niezbędne dla stautowej działalności FatH. Cena wywoławcza będzie na poziomie kosztów produkcji (40-50pln). Chcemy aby na końcowy szlachetny cel trafiło przynajmniej tyle kasy ile w to włożyliśmy , a mamy nadzieję że uda się tę kwotę pomnożyć.

FatH !
Jedna ze stron gotowego do druku kalendarza  

środa, 27 października 2010

Rewolucja Październikowa




Witamy w gronie członków zwyczajnych Bizona, któremu właśnie dziś urodził się Syn. Szanowny  Tata uczestniczył już w porannych akcjach statutowych, dziś jedynie dotknął absolutu co sankcjonuje jego członkostwo w FatH.

Gratulacje najserdeczniejsze dla Mamy, Taty i Bobasa

Bizon, Czas przeorganizować życie. Masz szanse dołączyć do tego szacownego grona już w najbliższy wtorek o 6 rano na porannym biegu po zdrowie. Zresztą zapraszamy wszystkich chętnych, Matki, Ojców,  Żony , Kochanki, Kajakarzy,  Narciarzy czy Szachistów.

niedziela, 17 października 2010

Trwogi i nadzieje końca lata albo 51minut i 275metrów ciastka*.




Słońce coraz bardziej leniwe, nie chce mu się rano wychodzić, woda idzie
jego śladem. Postanowiliśmy więc przełożyć jeden dzień biegów tak żeby spotkać
się o poranku i  pielęgnować F@H. Nocno-poranny lot rozpoczął się o równo o
6 rano zakończył  po 51min później czyli po ok. 9 km i 275m w pionie podbiegów
i tym samym 275 metrach zbiegów.Okazuje się że dystans i różnica wysokości nie
 zmienia się w zależności od pory dnia. Na podbiegach był czas na myślenie, a
na zbiegach i płaskim okazja do podsumowania FatH w sezonie 2010. Kajakowo całkiem
nieźle** , ponad 15 porannych akcji, w większości pływanie pojedynczych odcinków
ale były też wycieczki kiedy udawało się popłynąć dwa odcinki. I tak : Bandit Run
 został klasykiem poranków , liczenie nie ma tu sensu , bo idziemy w dwucyfrówki
, wskazania pegla od 194 do 240, Kamienica Gorczańska jako druga przy przeróżnych
przepływach,  Kacwin i Konina ilościowo w ogonie, ale zwłaszcza na tej drugiej
jeden z wyjazdów pokazał że i przy (H)HW się da, choć z różnym skutkiem.



Najciekawsze jednak w podsumowaniu jest to że do akcji dołączył się kwiat krakowskiego
i nowosądeckiego kajakarstwa, kwiat niekoniecznie żonaty czy dzieciaty. Oni po prostu
to lubią. Pojawili się więc (kolejność przypadkowa):

Łuki (mąż),
Słodzik (fire gun, wciąż szuka ideału a powinien szukać mniejszego zła),
Żółty (ojciec in spe - termin na Czechy lub Szumawy)
Topik (prawie mąż),
Sikor (ojciec x2),
oba krakowskie Kornele ( słyszano że mogą, ale dowodów nie ma),
Kozi(mąż),
(G)Arbus (ojciec)
Bizon (już prawie ojciec, Pooki już na finiszu, czekamy na pępkowe)
Wiktor (ojciec 5-cio! krotny, odznaczony honorowym członkostwem FatH z gwiazdą)
nowosądecki slalomista Dzakob. (status nieznany)
i frakcja krzyżacka czyli Darek (ojciec) i Damian.

Czekamy na Matki , MatH ?


* Patrz wpis : Mieć ciastko czy zjeść ciastko ? czyli co było pierwsze i dlaczego
** Do podsumowania wliczamy tylko działalność statutową FatH czyli rozpoczynająca
się przed świtem i pozwalającą na powrót do fabryki lub na rodzinne śniadanie

Ps. Podziękowania dla drugich połówek tzn( Żon ,dziewczyn oraz narzeczonych)

poniedziałek, 4 października 2010

Polska Pn przyłącza się do tej pięknej akcji FATH

Ponieważ w góry mamy daleko postanowiliśmy akcję rozpocząć w naszym stylu.
Czyli walka z falami i wiatrem. ICM z dużym wyprzedzeniem prognozował sztorm
i fale. W ruch poszły maile nawet do Krakusów:).
 
Ku mojemu zdziwieniu pozytywnie zareagował tylko Damian. Jak to zwykle bywa
fale z brzegu wydawały się, że mogłyby być trochę większe ale po zejściu na
wodę już wiedzieliśmy, że jak na Bałtyk są idealne. Zabawa była przednia,
łączna liczba Eskimosek chyba z 30. Liczne piękne zjazdy z fal, obroty,
świeczki przez dziób, rufę...... no i niestety jedna kabina :)

Zadowoleni, zmęczeni* wróciliśmy spokojnie do pracy. Ja do projektowania
nowego namiotu i właśnie co przetestowanej grubej bielizny termicznej a
Damian na basen uczyć dzieci pływać.
 
Ekipa : Darek ( WWW.fjordnansen.pl ) i Damian (WWW.hydrostacja.pl)
Miejsce : Jelitkowo Zatoka Gdanska
Pobudka : 5.50
Przyjazd na miejsce : 7.25
Początek pływania: 7.45
Koniec pływania: 9.40
W pracy: 10.30

*pływanie po falach jest chyba najbardziej meczącą formą kajakarstwa :) 
 





czwartek, 16 września 2010

Dla chcącego nic trudnego






Zapewne niewielu z nas lubi wstawać gdy za oknem ciemno i ponuro a zamiast pięknych promieni słonecznych budzą nas krople padającego deszczu. Są jednak i tacy którzy na myśl o takich warunkach nie mogą spać w nocy, ciągle sprawdzając stan wodowskazów na portalu internetowym www.pogodynka.pl.  Korzystając z niewielkich wtorkowych opadów deszczu dwuosobowa ekipa postanowiła wybrać się na poranną akcję "FATH". I chociaż stan wody nie powalał na kolana (194 cm), to walory estetyczne oraz myśl o tym, że sezon kajakowy powoli dobiega końca, spowodowały ,że zapadła decyzja o wyjeździe w rejon granicy polsko-słowackiej. W telegraficznym skrócie całą akcję można podsumować w następujący sposób :

Ekipa : Father and husband
Miejsce : "Bandit Run"
Wyjazd z miejsca zamieszkania: 4:00
Przyjazd na miejsce : 5:20
Stan wody o 6:00 - 194 cm (NW)
Początek pływania: 6:10
Koniec pływania: 7:20
Wyjazd do domu: 8:23

W drodze -  4:13


Tylko około 5 rano można zrobić takie zdjęcie -  5:28
Górna katarakta - 6:29
c.d....  6:29
Pięknie, ale szkoda że tak krótko - 6:30

You can boof nearly everything - 7:15
Oby więcej takich widoków - Let's go home - 8:22


czwartek, 9 września 2010

Hymn FATH czyli wspomnienia z lipcowej akcji FATH

Muzyka: Śpiewamy na melodię „raz piesek wpadł do kuchni” albo jakąkolwiek inną
O trzeciej nad ranem z Krakowa skandując „Father at Home
sześciu kajakarzy opuściło ciepły dom.

Na kamienicy woda stulecia , odwój jednego zakręcił
Po krótkiej  chwili w kajakach zostało ich tylko pięciu
Najchudszy się rzucił na pomoc , ratować kolegę z podwórka
Na drzewie rozbił nos zaraz, została ich tylko czwórka.

Z popsutym nosem do szycia,  ktoś musi z nim jechać więc „wio!”
Do końca pływania już blisko, zostało wesołe trio.

Cofka malutka przed dziurą , załapał się jeden zuch,
bez łódek pozostało kolejnych zuchów dwóch.

Sprawa się  komplikuje, a  zegar bije już razy siedem,
Do dalszego pływania  został kajakarz  jeden.

Kajaki się wszystkie znalazły już następnego dnia
Bilans strat niewielki złamane wiosła dwa.

Autor: nieznany

poniedziałek, 6 września 2010

Mieć ciastko czy zjeść ciastko ? czyli co było pierwsze i dlaczego

Istnieje na świecie kilka trudnych pytań a wśród nich np. czy można jednocześnie mieć ciastko i zjeść ciastko. Dylemat ten do złudzenia przypomina sytuację kajakarza wchodzącego w wiek dojrzalszy niż 12 miesięczne szczenię. Na jego drodze w formie pokus pojawiają się kobiety i dzieci. Większość im ulega i odwiesza kajak na kołek z racji braku pieniędzy, czasu czy innych deficytów. Jak ktoś nie chce powód zawsze znajdzie. Jako bardzo młodzi stażem ojcowie i małżonkowie stanęliśmy przed talerzem z jednym życiowym ciastkiem... mieć ? czy zjeść. Do fabryki iść trzeba, nie ma rady chociaż opcja rezygnacji z pracy jest najbardziej kusząca, piękne i mądre żony też nie sposób zostawić samopas, rozwój dziecka jest tak szybki że każde stracone popołudnie to coś co już nie wróci. Doba ma tylko 24h a po ciemku pływać się nie da.... Po ciemku ? Chwileczkę , o której wstaję słońce ? W maju około 4.00, wody co niemiara , w czerwcu nawet 3.50 . I tak powstał plan wstajemy po ciemku , nad rzeką jesteśmy jak tylko robi się jasno, pływamy co natura pozwala i wracamy do fabryk albo na rodzinne śniadanie.

A wiec czy można jednocześnie mieć ciastko i zjeść ciastko . Można ale kosztem snu.



Kornel - Konina (HW), godzina około 8:00 (oczywiście rano)

Bad line ;(
A kolejnego dnia...... To samo miejsce, pierwszy banior (NW)


Jeszcze raz to samo, ale z innej perspektywy, pierwszy banior (NW)

Forfiter days - Włochy, Szwajcaria

Forfiter w powietrzu - Give'm a chicken Szwagier

 Grand Eyvia 
 Forfiter na Ayasse fot. Topik
Cała ekipa w jednym kadrze fot. Bestia
Arbuz w akcji - Weisse Lutschine 
Natchnienie (Matylda) które wywołało akcje
"Ojciec w domu"
Obnoska "Rhone - Lower gorge"
Arbuz na Lonzie - Mega boof
Forfiter pokazuje jak powinno się latać
Rhone - Lower Gorge
Codzienne uzupełnianie elektrolitów
Czy to Dunajec ?
Kozi - "Rhone - Lower gorge" fot. Arbuz



Topik na slajdzie na "Ayasse" fot. Frodo
"Stairway to heaven" Łuki i Kozi fot. Topik