Uczta ta, jak każde
długo wyczekiwane święto rozpoczęła się w naszych głowach na długo przed
zobaczeniem menu. Ustalanie listy gości poszło dośc szybko. Bachus czekał nie
będzie. Obok OiS, WW, OŻJ♀+, OJ♂, OP, pojawili sie Ojciec Pio(k) i Ojciec
Cieśla(k).
ANTIPASTI
W piątek sala
bankietowa rozbłysła pochodniami, a w sobotni poranek w ramach antipasto
pojawił sie na stole jak zawsze fantatstyczny dość tłusty „Untertalbach po
styryjsku”. Wczesniej nadworny kucharz próbował nas namówić na przysmaki kuchni
salzburskiej ale wszystko wydawało się dość stare i mało pożywne. Konik stał w
dworskich stajniach pod opieka profesjonalnego mastalerza przed pełnym obroku
żłobem.
Chwilę później, choć nie bez komplikacji, podano drobiazgi kuchni wschodniego Tyrolu w postaci Kalser i Defferggenbachu w sosie własnym. Wyborne połączenie składników, choć ich proporcje nieco zaburzone i na niesłychanie zimnym i mokrym talerzu.
PRIMI PIATTI
Kuchnia północnych Alp,
choc niezła, ustępuje smakom dopieszczonym przez słońce południa i w tym
kierunku ruszył Szef Kuchni nie szczędząc wina i wody. Piemonckie specjały:
Mastallone, Egua, Gronda, Sermenzina i Sermenza. Wszystko pełne i obfite niczym
Flora z obrazu mieszkającego kiedyś w
pobliskiej Wenecji Tycjana. Do tego rubaszne żarty przechodzące w niewybredny
rechot i opowieśći o podszczypywaniu dzierlatek w pobliskich winnicach dostarczających
nam w hurtowych ilościach Barbera Piemonte i Montepulciano d’Abruzzo. Z
najniższych półek sklepu rzecz jasna.
SECONDI
Nasyceni i zadowoleni
czekaliśmy czekaliśmy na rozwój sytuacji. Kuchnia okolic Lago di Maggiore, choć
wiedzieliśmy, że pikantna, pozostawała dla nas kompletnie nieznana. Wybór padł
na Stronę. Danie wyborne pod warunkiem że wiadomo co, jak i kiedy pomieszac.
Prawdopodobnie nie jesteśmy jedyni, którzy wybrali złe składniki skoro autor
przewodnika po tym regionie pisze,że Strona oferuje fantastyczne pływanie, pod
warunkiem, że wiesz gdzie na nią zejść. Miejsce które my wybraliśmy spowodowało
że większość tego wybornego dania spożylismy w marszu z kajakiem na ramieniu.
Taki włoski McDrive, ale z pięknymi widokami
DOLCI, CAFE
Kolejne specialita
della casa okolic Lago di Maggiore to słodkości w kanionach San Bernardino i Cannobino.
Choć wszyscy uwielbiamy słodkośći, deser ledwie dziubnęlismy, odkładając na bok
co twardsze orzeszki...
Fantastyczna uczta
zakończona długą drogą do domu utwierdziła nas w przekonaniu że mamy tam
jeszcze do spróbowania wiele smaków i z pewnością sa one warte kilkanastu
godzin w samochodzie w każda stronę.
FatH!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz