piątek, 6 stycznia 2012

TRADYCJI STAŁO SIĘ ZADOŚĆ…

Tradycji uczestnictwa w Biegu Sylwestrowym zapoczątkowanej przez ojca jednokrotnego i ówczesnego pozoranta a teraz już kandydata stało się zadość i w tym roku. 
Na linii startu stanęliśmy w składzie dwóch OJ, Ojciec kandydat (♀/♂?), ojciec Pozorant i Ciotka Wspierająca. „Trasa dobrze znana ,od jednego baru do baru”. Start w samo południe z Rynku Głównego . Wszyscy w przynależności klubowej wpisaliśmy Father at Home.  Bieg, jak bieg, jedni szybciej inni wolniej, wszyscy ukończyli w limicie czasu uczestnicy zeszłoroczni poprawili wyniki. Czyli norma wykonana , a szczegóły tutaj : http://maratonypolskie.pl/wyniki/2011/krrd1op.pdf
 


Najprzyjemniejsze przyszło jednak później, ciastka, kawa, tarta,  piwo i co kto życzył z naszymi kibicami, dziećmi, żonami, konkubinami  . Te medale na szyjach, te zakwasy w łydkach….
PS. W Sms-owym czacie po biegu z tymi którzy nie mogli nam kibicować pojawiła taka wypowiedz „ Kornel zwolnił bo go noga bolała, ja gdybym zwolnił oznaczałoby że umarłem z wyczerpania” Dla porządku należy dodać że autor tego wynurzenia przyleciał na metę za Kornelem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz